Poszukiwanie mistycznego przesłania w filmach jest niezwykle wzmacniające. Oglądając filmy uzyskujemy wglądy i większą samoświadomość. Filmy poszerzają naszą świadomość, ćwiczą wyobraźnię. Film- jak poezja- jest subtelnym wołaniem serca. Przypomina nam o tym, co już dobrze wiemy, pomaga zmienić się i być bardziej elastyczną osobą, jest katalizatorem dla twórczej, odważnej zmiany.
Marsha Sinetar
Czytamy książki, by odkryć, kim jesteśmy. To, co inni ludzie- prawdziwi czy wymyśleni- robią i myślą, i czują, jest bezcennym przewodnikiem w zrozumieniu kim jesteśmy i kim możemy się stać.
Ursula K. LeGuin

środa, 27 sierpnia 2008

Opowieści z Narni: Książę Kaspian


Opowieści z Narnii: Książę Kaspian (The Chronicles of Narnia: Prince Caspian)
prod. USA, Wielka Brytania, 2008
reż. Andrew Adamson

Od powrotu rodzeństwa Pevensie z Narnii minął już rok. Któregoś dnia gdy czekają na przyjazd metra dzieje się coś dziwnego. Nagle z podziemi Londynu przenoszą się do Narnii. Zostali wezwani przez księcia Kaspiana. Dowiadują się, że nie było ich w magicznej krainie ponad 1000 lat. Rządzi tam teraz lud Telmarów, którzy nie są przychylnie nastawieni do magii. W Narnii musi odbyć się walka o przywrócenie porządku.

Druga część Opowieści z Narnii jest mniej bajkowa niż pierwsza. Więcej tutaj walki. Narnia nie jest już tak przyjazną krainą. Drzewa zamknęły się w sobie i już się nie ruszają, zwierzętom tak długo wmawiano, że są dzikimi bestiami, że takimi też się stały. Aslan nie wiadomo dlaczego opuścił Narnię niedługo po odejściu Piotra, Łucji, Zuzanny i Edmunda i nikt nie wie gdzie jest. Narnijczycy w dużej części zostali zabici, ci którzy przeżyli kryją się w dżungli. Narnia stała się więc bardziej mroczna i nieprzyjazna.

"Książę Kaspian" podobał mi się może nawet trochę bardziej niż "Lew, czarownica i stara szafa". Dużo tu akcji, sporo się dzieje. Widać nawet pewne podobieństwo z LOTR. Jedyne co drażni mnie to Anna Popplewell grająca Zuzannę. Nie wiem jakim sposobem tak bezpłciowa i bez życia osoba mogła zauroczyć księcia Kaspiana, w ogóle kogokolwiek. Beznadziejna. Przyznaję jednak, że nie czytałam książki, więc może taki był zamysł Lewisa. Podobnie, nieszczególnie podoba mi się gra Georgie Henley w roli Łucji. Ale tak jak mówię, może nie mam racji, bo może tak miały wyglądać obie królowe. Mimo wszystko, stwierdzam, że film bardzo dobry.

Oceny:
filmweb: 8,17
imdb: 7,3
moja: 8,5

2 komentarze:

Karolina.ja pisze...

Wątku romansowego w książce w ogóle nie było. Dodali to sami z siebie, Tylko, aby go dodać pozmieniali inne wątki. Ze stratą dla filmu. Wściekła byłam po jego obejrzeniu.

Mrofpol pisze...

Zgadzam się z poprzednim komentarzem. Film mnie zawiódł, zwykle tak jest kiedy najpierw czyta się książki. Pierwsza częśc była miłym zakskoczeniem ale ta już nie psaowała mi do narnijskiego klimatu. Czekam na następną część.