Poszukiwanie mistycznego przesłania w filmach jest niezwykle wzmacniające. Oglądając filmy uzyskujemy wglądy i większą samoświadomość. Filmy poszerzają naszą świadomość, ćwiczą wyobraźnię. Film- jak poezja- jest subtelnym wołaniem serca. Przypomina nam o tym, co już dobrze wiemy, pomaga zmienić się i być bardziej elastyczną osobą, jest katalizatorem dla twórczej, odważnej zmiany.
Marsha Sinetar
Czytamy książki, by odkryć, kim jesteśmy. To, co inni ludzie- prawdziwi czy wymyśleni- robią i myślą, i czują, jest bezcennym przewodnikiem w zrozumieniu kim jesteśmy i kim możemy się stać.
Ursula K. LeGuin

sobota, 30 sierpnia 2008

Rozbitkowie

Rozbitkowie (Lovewrecked)
prod. USA, 2005
reż. Randal Kleiser

Nastoletnia Jenny (Amanda Bynes) jest wielką fanką Jasona (Chris Carmack). Na jego koncertach niemalże mdleje z podniecenia i oddałaby wszystko, byleby tylko miała okazję go poznać, a co ważniejsze by on mógł poznać ją. Dzięki czemu oczywiście mógłby ją z miejsca pokochać
i żyliby długo i szczęśliwie. Jak powiedziała matka Jenny "uważaj, bo marzenia mogą się spełnić". Dziewczyna wyjeżdża do pracy na jedną z karaibskich wysp ze swym najlepszym przyjacielem. Niespodzianką dla nikogo zapewne nie będzie, że Ryan (Jonathan Bennet) jest w Jenny zakochany. Okazuje się, że miejsce, gdzie pracują jest ulubionym kurortem Jasona, który niebawem się tam zjawia. Nasza bohaterka, by ułatwić gwiazdorowi poznanie jej zostaje kelnerką na rejsie piratów, którym płynie Jason. Ale cóż za tragedia, muzyk wypada za burtę. Nie można mu oczywiście pozwolić utonąć, więc Jenny rzuca się za nim w mętną otchłań. I tak lądują na bezludnej wyspie. Pięknie, marzenie się spełniło. Wyspa jest bezludna dopóki nie okazuje sie, że po drugiej jej stronie leży hotel, w którym oboje mieszkają. Jako, że Jason skręcił, czy złamał kostkę- nie ma jak się o tym dowiedzieć. A Jenny nie spieszy się by mu wyjawić prawdę.

Muszę przyznać, że dawno nie oglądałam tak beznadziejnego filmu. Pokłony dla reżysera. Gwiazdka komedii romantycznych- Amanda Bynes daje kolejny raz popis swoich niezwykłych umiejętności aktorskich. Zdecydowanie powinna dostać za tą rolę Oscara (podobnie zresztą jak i za inne)... Oj, chociaż nie, czekajcie... Może lepsza byłaby Złota Malina? Tak, to na pewno byłby lepszy pomysł. Naprawdę, z całego serca gratuluję pomysłu i realizacji twórcom filmu.

Oceny:
filmweb: 7,59
imdb: 5,1
moja: 4,5

Brak komentarzy: