Poszukiwanie mistycznego przesłania w filmach jest niezwykle wzmacniające. Oglądając filmy uzyskujemy wglądy i większą samoświadomość. Filmy poszerzają naszą świadomość, ćwiczą wyobraźnię. Film- jak poezja- jest subtelnym wołaniem serca. Przypomina nam o tym, co już dobrze wiemy, pomaga zmienić się i być bardziej elastyczną osobą, jest katalizatorem dla twórczej, odważnej zmiany.
Marsha Sinetar
Czytamy książki, by odkryć, kim jesteśmy. To, co inni ludzie- prawdziwi czy wymyśleni- robią i myślą, i czują, jest bezcennym przewodnikiem w zrozumieniu kim jesteśmy i kim możemy się stać.
Ursula K. LeGuin

wtorek, 18 sierpnia 2009

Harry Potter i Książe Półkrwi

Harry Potter i Książę Półkrwi (Harry Potter and Halfblood Prince)
prod. USA, Wielka Brytania, 2009
reż. David Yates
scen. Steve Kloves

Na ten film fani Harry'ego Potter'a, jak na każdą kolejną adaptację czekali z niecierpliwością. Nie wiem, czy ich oczekiwania względem niego zostały spełnione, moje nie. Już poprzednia część powiewała nudą i nieszczególnie przypadła mi do gustu. Ta również nie podbiła mojego serca.

Rozpoczyna się szósty rok nauki głównych bohaterów w Hogwarcie. Snape obejmuje stanowisko nauczyciela Obrony przed Czarną Magią, jego posadę zajmuje emerytowany profesor Slughorn. Niespodziewanie Harry zostaje najlepszym uczniem z eliksirów. A wszystko dzięki notatkom tajemniczego Księcia Półkrwi znalezionym w podręczniku. Voldemort rośnie w siłę. By pokonać wroga trzeba go najpierw dobrze poznać. Dumbledore zabiera Harry'ego w przeszłość, we wspomnienia osób, które miały styczność z Czarnym Panem. Ron romansuje z Lavender Brown doprowadzając tym Hermionę do szału. A Harry nagle odkrywa, że Ginny jest dla niego kimś więcej niż tylko koleżanką.

Ogólnie rzecz biorąc trochę się dzieje. Co nie jest oczywiście zasługą twórców filmu, a autorki książki. Niektóre sceny- zapewne na korzyść filmu- zostały poprzekręcane, usunięte czy dodane. Moim skromnym zdaniem za mało rozwinięty jest wątek wspomnień o Voldemorcie, który jest kluczowy w książce. Nie ma bitwy o Hogwart, jest atak na dom Weasley'ów, którego wcale nie było. Właśnie takie mniejsze i większe różnice mi przeszkadzały. Nie potrafię ocenić filmu obiektywnie, ponieważ zawsze porównuję z książką.

Sam w sobie film na pewno jest dobry, przynajmniej recenzje, które czytałam są pozytywne. Niektóre aż pieją z zachwytu. Że film zabawny, momentami straszny. Perypetie miłosne bohaterów opowiedziane są z dużą dawką humoru, której we wcześniejszych częściach niestety nie było. Gra aktorska jak w każdej poprzedniej części rewelacyjna. Świetnie spisał się Bruno Delbonnel odpowiedzialny za zdjęcia. Yates na pewno pokazał większą klasę niż przy "Zakonie Feniksa". Żeby nie było, że tylko narzekam ;)

Oceny:
filmweb: 7,36
imdb: 7,6
moja: 7

1 komentarz:

Ania pisze...

A mi się film podobał. Uważam, ze wycięcie wielu scen mu nie zaszkodziło - wręcz przeciwnie.No ok, walka o Hogwart powinna zostać.Natomiast zgadzam sięz Tobąw 100% jesli chodzi o ten nieszczęsny atak an dom państwa W. Ksiązka trochę się dlużyła, a tutaj wszystko jest jakieś takie...spojne.
No i efekty specjalne, które moim skromnym zdaniem są...fenomenalne.
A scena z Kate unoszącą się nad ziemią i wiszącą krzyżem przyprawila mnie o dreszcze (niczym w calkiem dobrym horrorze:) )