Poszukiwanie mistycznego przesłania w filmach jest niezwykle wzmacniające. Oglądając filmy uzyskujemy wglądy i większą samoświadomość. Filmy poszerzają naszą świadomość, ćwiczą wyobraźnię. Film- jak poezja- jest subtelnym wołaniem serca. Przypomina nam o tym, co już dobrze wiemy, pomaga zmienić się i być bardziej elastyczną osobą, jest katalizatorem dla twórczej, odważnej zmiany.
Marsha Sinetar
Czytamy książki, by odkryć, kim jesteśmy. To, co inni ludzie- prawdziwi czy wymyśleni- robią i myślą, i czują, jest bezcennym przewodnikiem w zrozumieniu kim jesteśmy i kim możemy się stać.
Ursula K. LeGuin

piątek, 8 sierpnia 2008

Brulion Bebe B.


Wakacje bez "Jeżycjady" obejść się nie mogą. Książki z serii dobieram sobie mniej więcej według pory roku, "Noelkę" na przykład czytam w zimie- okres przedświąteczno-świąteczny, a "Szóstą klepkę" jesienią. Na lato wybieram te w letnim klimacie, więc na pierwszy ogień poszedł "Brulion Bebe B.". Od razu muszę przyznać się bez bicia, że twórczość Musierowicz uwielbiam całym sercem moim. Gdy tylko zaczynam czytać to jakoś tak błogo mi się na sercu robi. I w najmniejszym nawet stopniu nie zgadzam się z opiniami, że jej świat jest zbyt wyidealizowany, nie rozmawia się tam o seksie, bohaterzy nie mają zwykłych problemów życia codziennego, a nawet jeśli mają to bez problemu w końcu je rozwiązują, czy że bohaterowie są snobami, bo słuchają Mozarta, jak z rękawa sypią cytatami z Seneki, oraz żaden z nich nie obejrzałby chociażby "Nigdy w życiu". Stop. Źle napisane. Ja owszem zgadzam się. Ale jeżeli chcę mieć świat pełen problemów, śmierci, seksu, muzyki pop, czy filmów typu "American Pie" to mogę odłożyć książkę i rozglądnąć się dookoła. Mam tam telewizor huczący kłótniami na sali sejmowej, zamachami terrorystycznymi, gazety z nagłówkami "Kolejny nastolatek popełnił samobójstwo", w każdych mediach, nawet w telewizyjnej reklamie margaryny czy środka do toalet mam seks. A jeżeli nie chcę słuchać, czytać i oglądać tego w rzeczywistości to mam cały szereg filmów i książek, w których bohaterowie mają problemy i którzy rozmawiają o seksie. (Tak się tego czepiam bo czytałam na jakimś portalu artykuł na temat "nieżyciowości" Jeżycjady.) A przecież każdy ma czasem ochotę oderwać się od tego wszystkiego i zatopić w sielankowy nastrój, pełen ciepła, w którym jeżeli nie masz mieszkania to twoje ciocie zrzucą się na nie i już masz, i w którym ludzie potrafią wziąć do siebie na kolację wigilijną żebrzące dzieci. Właśnie za to kocham Jeżycjadę. Za to ciepło i optymizm jej bohaterów.

Ale miało być o Brulionie. Książka jest nagrzana upałem Poznania, jedyną ochłodą są ulewne burze. Jest przesycona artystyczną aurą jaką rozsiewa wokół siebie Bernard. Z jednej strony jest pełna rezerwy, powściągliwości i zimnej krwi jaką zawsze zachowuje Bebe- właścicielka brulionu, z drugiej zaś żywiołowości i tupetu Anieli. Spotykamy tam zarówno głupotę jaką prezentuje nam dyrektor Pieróg, jak i mądrość, którą nabywa się jedynie z wiekiem i doświadczeniem, którą uosabia profesor Dmuchawiec. Brutalność i ciemnotę w wykonaniu braci Lisieckich oraz wrażliwość i odwagę Kozia. A także oczywiście, bez czego obyć się nie mogło- miłość, rodzącą się pomiędzy Bebe, a Dambem, miłość Bernarda do Anieli widoczną doskonale w jego malunku na piersi- sercu z podpisem "Aniello! To jest twoje na zawsze". Jak pisze wydawca "Przeczytaj magiczny brulion Bebe Bitner, pachnący miłością, przyjaźnią i przygodą. Dowiedz się o czym i z kim pisze w swoim zeszycie Beata, główna bohaterka książki." (www.akapit-press.com.pl)

"Która klasa?- spytał lodowato, a od pytania tego, tyle już razy przezeń zadawanego w murach tej uczelni, większość uczniowskich pleców pokryła się odruchowo gęsią skórką.
Cisza.
Bernard z wesołym zainteresowaniem popatrzał Pierogowi prosto w twarz.
- Zawisnę wzrokiem na twych ustach, chcesz?- zaproponował przyjaźnie.
Straszna cisza.
Jęk koleżanki Jedwabińskiej, który, rzecz dziwna, brzmiał jak stłumiony znerwicowany chichot wyrwał dyrektora z osłupienia.
- Pytam, które klasa?- powtórzył.
- Klasa? - zdziwił się Bernard życzliwie. - Która klasa?
- To ja pytam, która klasa.
- Jakże chętnie bym ci bracie, odpowiedział, która klasa, ale sam nie wiem, która klasa- wyjaśnił mu ciepło Bernard, oglądając z bliska dygnitarskie oblicze jak cenny relikt epoki, która właśnie odchodzi.- Społeczna? Inwalidzka? Zawodowa? Jeśli mam całkowicie szczerze określić moje uczucia, to muszę wyznać, że sam nie jestem pewien, do której klasy należę, a nawet czy w ogóle kiedykolwiek należałem do jakiejkolwiek, gdyż, jako istota wolna od konwencji, unikam jak ognia przynależności do czegokolwiek, chyba, że masz bracie, na myśli klasę szkolną."
"Brulion Bebe B." M. Musierowicz"

Oceny (na 6):
biblionetka: 4,69
moja: 5,4

3 komentarze:

Karolina.ja pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Karolina.ja pisze...

Primo: ja też uwielbiam Jeżycjadę

Secundo: tak samo myślę o zarzutach do książek MM. No cóż, niektórzy muszą czepiać się, nawet na siłę.

Tertio: chochlik chyba Ci namieszał, bo w biblionetce książki można oceniać nie w skali pięcio-, lecz sześciostopniowej.

Pozdrawiam, cieplutko.

Patrycja pisze...

Fakt, małe przeoczenie ;) Już poprawiam. Dzięki wielkie :)