Poszukiwanie mistycznego przesłania w filmach jest niezwykle wzmacniające. Oglądając filmy uzyskujemy wglądy i większą samoświadomość. Filmy poszerzają naszą świadomość, ćwiczą wyobraźnię. Film- jak poezja- jest subtelnym wołaniem serca. Przypomina nam o tym, co już dobrze wiemy, pomaga zmienić się i być bardziej elastyczną osobą, jest katalizatorem dla twórczej, odważnej zmiany.
Marsha Sinetar
Czytamy książki, by odkryć, kim jesteśmy. To, co inni ludzie- prawdziwi czy wymyśleni- robią i myślą, i czują, jest bezcennym przewodnikiem w zrozumieniu kim jesteśmy i kim możemy się stać.
Ursula K. LeGuin

środa, 24 września 2008

Entliczek Pentliczek


W pewnym domu studenckim dochodzi do z pozoru nic nie znaczących drobnych kradzieży i złośliwości. Znika jeden pantofelek czy puderniczka, zostaje podarty plecak, ktoś kradnie zapas żarówek. Zarządzającą domem panią Hubbard zaczynają jednak martwić te incydenty. Zwierza się ze swoich kłopotów siostrze. A tak się składa, że pani Lemon pracuje u słynnego Belga. Tak oto do akcji wkracza Herkules Poirot. Detektyw zainteresowany sprawą postanawia dociec o co też tak naprawdę chodzi. Błaha z pozoru sprawa okazuje się stanowić większy problem, może nawet istnieć zagrożenie czyjegoś życia.
Nie ma jednak sprawy nie do rozwiązania dla Herkulesa Poirot. Winny kimkolwiek jest niech szykuje się już na dłuższy pobyt za kratkami, bo nie istnieje zbrodnia doskonała i sprawiedliwości musi stać się za dość.

Oceny:
biblionetka: 4,57
moja: 4,6

sobota, 20 września 2008

Język Trolli


Piętnasta już książka z serii Jeżycjady jest jedną z tych, za którymi nieszczególnie przepadam. Jest ich co prawda niewiele, ale "Język Trolli" do nich należy. Nowością jest, że głównym bohaterem tym razem nie jest żadne dziewczę, a chłopiec- Józinek, 9-letni syn Idy. Jak to zwykle bywa w rodzinie Borejków dzieci tam nie są zwykłymi, beztroskimi maluchami, ale ponadprzeciętnie inteligentnymi młodymi ludźmi. Taki również jest Józinek. Jest co prawda małomówny, ale to jego główna zaleta, ponieważ niewiele mówi, ale za to obserwuje otoczenie, to co się dzieje dookoła niego i wyciąga wnioski. Zawsze wie, gdzie co się znajduje, potrafi też bezbłędnie odczytywać nastroje innych.
Pierwszego dnia szkoły, gdy nasz już obeznany z nią- w końcu chodzący do trzeciej klasy- bohater przychodzi na lekcję, okazuje się, że pani nauczycielka się nie pojawiła i mają zastępstwo z pierwszą klasą gimnazjum. Tak oto Józinek poznaje Trollę, uroczą dziewczynę, która potrafi zjednywać sobie wszystkich ludzi ze względu na swój nieskazitelny charakter. Co jest jak dla mnie rzeczą dziwną to fakt, że chłopiec zakochuje się w Staszce- tak ma na imię dziewczyna. Zawsze wydawało mi się, że 9-letni młodzi mężczyźni nie pałają szczególną miłością do przedstawicielek płci przeciwnej. Zresztą nawet sam Józinek stwierdza, że największą obrazą dla chłopaka było nabazgranie na murze "Jarek kocha Aśkę" czy coś w tym stylu. Ale jak wiadomo potomkowie Borejków są niezwykli, stąd może ta miłość 9-latka do starszej od niego o dobre kilka lat koleżanki.
Józinkowi we wszystkim przeszkadza jego kuzyn- Ignacy Grzegorz, syn Gabrysi. Jest to kolejny ewenement- 10-latek z duszą chyba 60-latka. Tym to już się zajmować nawet nie będę bo w rzeczywistym świecie chyba takiego dziecka nie uświadczysz. Nie myślałam, że niektóre aspekty Jeżycjady zaczną mnie kiedykolwiek drażnić, ale najwyraźniej tak się stało.
Co jeszcze mnie denerwuje to skłonność pani Musierowicz do zdrobnień, czyli zdanie w stylu 'Józinek obudził się przykryty pod sam nosek kołderką, a obudził się bo ścierpła mu nóżka. Postanowił więc wstać, ubrał adidaski i kurteczkę i wyszedł na polko'- oczywiście to nie jest cytat, tylko moja radosna twórczość.
I ostatnia sprawa, która mi się nie podoba przede wszystkim. Dość kiepsko wyszło autorce wplecenie w całą akcję szarej polskiej rzeczywistości. Czyli narzekanie na to, że nauczyciele w szkole spóźniają się po 20 minut na lekcje, albo w ogóle sobie nie przychodzą, bo w końcu po co, skoro tak marnie im płacą. Odbywają sobie miłe posiedzenia w pokoju nauczycielskim, a uczenie nie szczególnie im w głowie. Narzekania stojących w korku obywateli, na to, jakiż to bałagan w Polsce nie panuje i że za grosz zorganizowania nie ma. Wplecenie wątku politycznego- a może to Samoobrona barykaduje drogę? Nawet już i przy kuchennym stole Borejków goreją rozmowy o tym, że korupcja i zbrodnia rządzą światem, a Polska rzeczywistość wygląda niczym obraz żywcem wyjęty z "Powrotu do przyszłości". Po co to pani Małgorzato?
Niestety ze smutkiem muszę się przyłączyć do opinii, że nowa Jeżycjada straciła to coś co miała stara. Oczywiście z niecierpliwością czekam na kolejne części, ale to głównie poprzez przywiązanie do bohaterów.

Oceny:
biblionetka: 4,56
moja: 4,5

piątek, 19 września 2008

Sabrina


Sabrina
prod. USA, 1954
reż. Billy Wilder
scen. Samuel A. Taylor , Ernest Lehman

Sabrina (Audrey Hepburn) jest córką szofera państwa Larrabee. Od dawna kocha się w ich młodszym synu- Davidzie (William Holden), kobieciarzu i lekkoduchu. Niestety jest to miłość niespełniona, ponieważ mężczyzna nie widzi w niej kobiety, a jedynie podlotka, który nie jest wart jego zainteresowania.
Nieszczęśliwa Sabrina jedzie do Paryża, gdzie- jak ma nadzieję jej ojciec- zapomni o Davidzie. Po dłuższym czasie wraca całkowicie odmieniona. Nie jest już dziewczynką, a prawdziwą kobietą, na dodatek niezwykle piękną i elegancką.
Widząc olśniewającą nieznajomą David oferuje się podwieźć ją do domu. Wielkie jest jego zdziwienie, gdy okazuje się, że nieznajomą jest Sabrina. Mający niedługo się żenić David ulega urokowi dziewczyny. Jednakże sprawa jest dość skomplikowana. Senior rodu Larrabee nie dopuszcza myśli, by jego syn ożenił się z córką służby. Jego starszy syn oferuje więc swoją pomoc. Zadaniem Linusa (Humphrey Bogart) jest pokrzyżowanie planów zakochanych i nie dopuszczenie do ślubu.

To chyba mój ulubiony film z Audrey Hepburn. Pełna uroku historia i czarująca Audrey, czego więcej chcieć do szczęścia.

Oceny:
filmweb: 8,62
imdb: 7,8
moja: 8,7

My fair lady


My fair lady

prod. USA, 1964
reż. George Cukor
scen. Alan Jay Lerner

Rex Harrison i Audrey Hepburn w filmowej adaptacji sztuki Pigmalion autorstwa George'a Bernarda Shawa.
Profesor Henry Higgins uczy ludzi jak poprawnie się wysławiać. W jego opinii poprawna wymowa świadczy o przynależności człowieka do określonej grupy społecznej. Pewnego dnia po przedstawieniu przypadek styka go ze sprzedawczynią kwiatów- brudną, krzykliwą i wulgarnie wysławiającą się Elizą Doolittle. Profesor twierdzi, że w ciągu pół roku mógłby z tej prostej dziewczyny zrobić damę, która z łatwością mogłaby obracać się wśród wyższych sfer.
Wielkie jest zdziwienie Higginsa, gdy następnego dnia do jego drzwi puka nie kto inny jak Eliza, która żąda by nauczył ją poprawnej wymowy i zasad dobrego zachowania się. Po wielkich mękach cel udaje się osiągnąć.
Podobnie jak Pigmalion zakochał się w wyrzeźbionej przez siebie postaci kobiety, tak Higgins pokochał stworzoną przez siebie damę, która wcześniej była "bidną" kwiaciarką.
Akademia przyznała filmowi 8 Oscarów- za Najlepszy Film, Aktora Pierwszoplanowego, Reżysera, Muzykę, Zdjęcia Kolorowe, Kostiumy Kolorowe, Scenografię Kolorową i Dźwięk.

Oceny:
filmweb: 9,1
imdb: 7,9
moja: 8

Zabawna buzia


Zabawna buzia (Funny face)
prod. USA, 1957
reż. Stanley Donen
scen. Leonard Gershe

Jo Stockton (Audrey Hepburn) pracuje w księgarni. Pewnego dnia do jej sklepu trafia ekipa, która nie pytając o zgodę Jo postanawia zrobić tam sesję zdjęciową. Piękna dziewczyna zostaje zauważona przez fotografa Dick'a Avery'ego (Fred Astaire), który uznaje, że będzie ona idealną twarzą dla jakiegoś tam pisma. Dick robi więc wszystko by z Jo zrobić modelkę. Nie jest to sprawą prostą ponieważ dziewczyna jest intelektualistką i nie w głowie jej strojenie się i pozowanie do zdjęć.

Lekka, zabawna historyjka o miłości. Astaire i Hepburn, muzyka i taniec. Brzmi nie najgorzej, prawda?

Oceny:
filmweb: 8
imdb: 7

moja: 7,7

Miłość po południu


Miłość po południu (Love in the afternoon)
prod. USA, 1957
reż. Billy Wilder
scen. I.A.L. Diamond , Billy Wilder

Claude Chavasse jest prywatnym detektywem. Zajmuje się sprawami zdradzonych żon lub małżonków. Jego córka Ariane (Audrey Hepburn
) uwielbia pod nieobecność ojca przeglądać akta, niektóre sprawy są równie ciekawe jak wciągająca powieść. Jedną z postaci, która dość często przewija się w aktach jest przystojny Frank Flannagan (Gary Cooper ), mężczyzna, który gdziekolwiek się pojawi od razu znajduje panią do towarzystwa. Któregoś dnia Ariane podsłuchuje jak jeden z klientów ojca oświadcza, że zabije człowieka, z którym zdradziła go żona. Sprawcą nieszczęścia jest pan Flannagan. Ariane postanawia nie dopuścić do zbrodni. W porę ostrzega Franka, więc gdy zdradzony małżonek wpada do pokoju hotelowego jego żona już w nim nie ma.
Pana Flannagana zaciekawia natomiast mała, śliczna osóbka, która ocaliła jego życie. Po długich namowach Ariane zgadza się odwiedzić go ponownie, ale pod warunkiem, że przyjdzie do niego po południu.

Odwieczne marzenie wielu kobiet- by serce nieczułego mężczyzny, który bawi się kobietami zabiło właśnie dla niej.
Rzeczą, która odrobinę mnie drażni w filmach to fakt, że Audrey partneruje zwykle mężczyzna, który mógłby być jej ojcem. Nie wiem co jest tego powodem. Może w tamtych czasach taki doświadczony, sporo starszy pan był bardziej pociągający niż młody.

Oceny:
filmweb: 8,63
imdb: 7,3
moja: 8

środa, 17 września 2008

One tree hill


Pogoda na miłość (One tree hill)
prod. USA, 2003
reż. Liz Friedlander , Janice Cooke-Leonard
scen. Elisa Delson , James Patrick Stoteraux

Ostatnio przypomniałam sobie o dawno nie widzianej "Pogodzie na miłość". Kiedyś oglądałam przez jakiś czas nawet dość namiętnie głównie poprzez moją miłość do Chada Michaela Murraya. A jako, że ostatnio nuda mnie dopadła, a ją najlepiej zabić serialami ;) to postanowiłam sprawdzić, czy w ogóle jeszcze kręci się "One tree hill". Okazało się, że i owszem, na jesień została wypuszczona 6 już seria. Z radością przystąpiłam do oglądania. Moja radość zmniejszała się z każdą chwilą, bo nie podobało mi się już tak bardzo jak kiedyś. Przypuszczam, że powodem może być to, że moja miłość do Chada minęła.
Bohaterowie serialu są już ludźmi dorosłymi, Nathan i Haley mają nawet synka. Co zszokowało mnie jeszcze bardziej to fakt, że Lucas oświadcza się Peyton. I parę innych rzeczy. Ale nie ma co się dziwić skoro ominęły mnie z jakieś 3 czy 4 sezony. Miało prawo się pozmieniać.
Po obejrzeniu trzech odcinków stwierdzam, że zapewne wciągnęłam się już, pomimo tego, że nowe odcinki moim skromnym zdaniem są gorsze niż te początkowe. Niedługo chyba nie będę miała czasu na nic innego poza serialami. W październiku przecież rozpocznie się "Greys Anatomy", "Private Practice" i "Pushing Daisies". Najwyraźniej muszę rzucić studia ;)

Oceny:
imdb: 8,1
filmweb: 8,51
moja: 7,7

Gossip girl


Plotkara (Gossip girl)
prod. USA, 2007
reż. J. Miller Tobin , Michael Fields
scen. Cecily von Ziegesar , K.J. Steinberg

Skoro już tak rozpisałam się o serialach to nie mogłabym ominąć "Gossip girl". Tytułowa plotkara prowadzi stronę internetową, która jest jak twierdzi sama autorka- jedynym źródłem informacji o skandalicznym życiu elity Manhattanu. Nikt nie wie kim tak naprawdę jest plotkara i przypuszczam, że nigdy się tego nie dowiemy. Ale dzięki niej poznajemy losy Sereny van der Woodsen (Blake Lively), Blair Waldorf (Leighton Meester), Nate'a Archibalda (Chace Crawford), Chuck'a Bass'a (Ed Westwick) oraz Dan'a Humphrey'a (Penn Badgley) i jego siostry Jenny (Taylor Momsen).
Serena po długiej nieobecności wraca do Nowego Jorku. Nikt, łącznie z jej najlepszą przyjaciółką Blair nie wie dlaczego Serena wyjechała. Jaka tajemnica się za tym kryje? Czy można wrócić i udawać, że nic się nie stało i wszystko jest jak dawniej? Szczególnie jeśli spało się z chłopakiem przyjaciółki? Ciekawe, czy Serena naprawdę się zmieniła czy to tylko zwykła poza, bo snobka, dla której liczą się tylko imprezy zmienić się nie może?
Jak większość tego typu seriali- wciąga.

Oceny:
imdb: 8
filmweb: 8,42
moja: 8

Gilmore girls

Kochane kłopoty (Gilmore girls)
prod. USA, 2000
reż. Lev L. Spiro , Alan Myerson
scen. Gina Fattore , Daniel Palladino
serial TV

Skoro już tak się rozpływam w zachwytach nad "Dziewczynami Gilmore'ów" to postanowiłam napisać o tym, czym się tak zachwycam.
Moja miłość do Lorelai (Lauren Graham )
i Rory (Alexis Bledel) była miłością od pierwszego wejrzenia, a dokładniej mówiąc obejrzenia.
Serial opowiada o perypetiach życiowych matki i córki. Jest to duet dość nietypowy. Ich relacje opierają się bardziej na zasadach przyjacielskich niż typowych dziecko- rodzic. Wynika to zapewne między innymi z faktu, że Lorelai zaszła w ciążę w wieku 16 lat. Było to wielką rodzinną tragedią w snobistycznym domu Gilmore'ów, w którym głównym problemem było to co ludzie powiedzą. Richard- głowa rodziny- zarządził, że Lorelai i Christopher- jak można się domyślić współwinny całego zamieszania- pobiorą się, zamieszkają z nimi, a Chris będzie pracował w jego firmie. Jednakże życie na garnuszku rodziców nie było marzeniem Lorelai. Tak więc dziewczyna uciekła z domu, znalazła pracę jako pokojówka w hotelu Independence Inn w Stars Hollow i rozpoczęła życie na własny rachunek, z dala od rodziców i ich "światowego" życia. A Christopher tylko raz na jakiś czas pojawia się w jej życiu robiąc sporo zamieszania i znikając równie nagle jak nagle się pojawił.
16 lat później Lorelai jest już menadżerem Independence Inn, a Rory ambitną uczennicą, której marzeniem jest dostać się na Harvard. Obie są uzależnione od kofeiny, filmów i śniadań jedzonych u "Luke'a".
Jak dla mnie- i wszystkich fanów serialu- największą zbrodnią było to, że twórcy skończyli emisję na 7 sezonie. Może nie byłoby to, aż taką tragedią,gdyby w ostatnim odcinku równo nie namieszali i nie zostawili nas bez żadnego zakończenia. Zwykle bywa, że ostatni odcinek danego serialu kończy się happy endem, wszyscy są szczęśliwi, radośni i jest pięknie. Ale nie tym razem. Skoro cały serial był taki sielankowy to na sam koniec można popsuć. Już od roku chodzą plotki jakoby miał powstać film, który zakończyłby to czego nie zakończył serial. Ale jak na razie nikt oficjalnie na ten temat nic nie wie. Niestety.

Oceny:
imdb: 8,4
filmweb: 8,29
moja: 9,5

Privileged


Privileged
prod. USA, 2008
serial TV

Po nowy amerykański serial sięgnęłam przede wszystkim z jednego powodu. Jak powiedział jeden z twórców serialu Privileged is the closest thing we’ve seen to that show [Gilmore Girls] since it left the air.” Jako, że 'Kochane kłopoty' (uwielbiam polskie tłumaczenia tytułów) są serialem przeze mnie ubóstwianym to stwierdziłam, że czemu by nie sprawdzić na czym to podobieństwo między nimi ma wyglądać. Główna bohaterka- Megan Smith (Joanna Garcia) ma być podobno kopią Rory Gilmore (Alexis Bledel). Co prawda skończyła Yale i jest dziennikarką, jednak na tym zakończyłabym te porównania. Megan nie ma w sobie uroku Rory. Jest dziwnie roztrzepana, momentami wydaje się wręcz głupawa, a przypuszczam, że nie takie było założenie twórców.
Ale zajmijmy się samym serialem. Megan miała dostać awans w gazecie, w której pracuje, za napisanie artykułu o nowo otwartym klubie. Niestety- chyba z powodu tego, że jest zbyt porządna?- nie udało jej się do niego wejść, z tego właśnie powodu oraz dlatego, że ma wielkie ambicje, by pisać o ważnych sprawach pisze artykuł o klubach ogólnie. Co jak można przypuszczać nie przypada do gustu redaktor naczelnej. Posady więc nie dostaje, ale za to szefowa proponuje jej inne stanowisko... Megan zostaje korepetytorką "złych" sióstr Baker.
Serial jakoś szczególnie mnie nie urzekł. Możliwe, że oczekiwałam czegoś innego. Zbliżonego humorem do 'Gilmore girls'- wiem, wiem uczepiłam się tego, ale skoro niby miało być podobne? Po pierwszym odcinku stwierdzam, że było dosyć nudnawo. Zobaczymy co będzie dalej.


sobota, 6 września 2008

90210


90210
prod. USA, 2008
reż. Paul Lazarus
serial TV

Obejrzałam sobie pierwsze dwa premierowe odcinki kontynuacji słynnego hitu sprzed 18 lat. Nie wiedziałam specjalnie o co chodzi z tą nową wersją, więc początkowo pomyślałam, że chcą zrobić dokładnie to samo- tzn Brenda, Brendon i cała reszta- tylko w nowej aranżacji, że się tak wyrażę. Błąd. Potem pomyślałam, że może będzie tylko tytuł podobny, a wszystko nowe. Tutaj też się pomyliłam. Bo serial ma sporo wspólnego z tym z roku 1990. Po pierwsze oczywiście miejsce, znowu podziwiamy piękne Beverly Hills. Poza tym nasi starzy znajomi sprzed lat są już dorośli i toczą dalsze swoje losy. A po trzecie główni bohaterowie podobnie jak tamci kompletnie nie wyglądają na swoje 15, 16 lat :). Teraz bliżej zaprzyjaźniamy się z Annie i jej bratem Dixonem- wygląda na to, że to kolejne po Brendzie i Brendonie idealne rodzeństwo- i ich przyjaciółmi oraz wrogami. Zapowiada się nie najgorzej- oczywiście jak na tego typu serial ;)- zobaczymy co będzie dalej.

Myślę, że bez sensu pisać jak na razie oceny skoro dopiero można było obejrzeć 2 odcinki. Ale tutaj można sobie śledzić je na bieżąco:
imdb
filmweb

czwartek, 4 września 2008

Całe zdanie nieboszczyka

"Z pianą na ustach, przepełniona niezaspokojoną żądzą mordu, z tłuczkiem do mięsa wzniesionym nad głową, wypadłam z jaguara i runęłam w kierunku upiornego pojazdu."

"Wyglądałam prześlicznie, rozczochrana, z urwanym kołnierzem, z rozszarpanym nie wiadomo kiedy rękawem, podartą na kolanie pończochą, z tłuczkiem do mięsa w ręku i z błyskiem szaleństwa w oku."
"Całe zdanie nieboszczyka" J. Chmielewska

Joanna można powiedzieć ma szczęście do kłopotów. Wybiera się kobieta spokojnie na nielegalną rundkę ruletki i przez pomyłkę zostaje obdarzona niezwykłym skarbem. Może patrząc z jej punktu widzenia- przekleństwem. Zastrzelony tam mężczyzna na sekundę przed śmiercią przekazuje jej informację o dość dziwnie brzmiącej treści: "Wszystko złożone sto czterdzieści osiem od siedem, tysiąc dwieście dwa od be jak Bernard dwa i pół metra do centrum wejście zakryte wybuchem, połączenie handlarz ryb Diego pa dri...". Okazuje się być to ni mniej ni więcej instrukcją jak dotrzeć do ukrytych kosztowności. Wiadomość na dodatek była przeznaczona dla mafii. To może oznaczać tylko kłopoty. Bohaterka ląduje więc w Brazylii ze świadomością, że kiedy tylko ujawni słowa nieboszczyka- pożegna się z życiem. Postanawia więc zachować dla siebie na jakiś czas informację i spróbować jakoś wydostać się z Ameryki Pd. W jaki sposób się wydostała to trudno uwierzyć, podobnie zresztą jak wybrnęła z kolejnych tarapatów.

Ubóstwiam Chmielewską. Czytając jej książki zwykle uśmiech mi z ust nie schodzi. Ta również mnie nie zawiodła.

Oceny:
biblionetka: 5,01
moja: 5,2

Catch and release


Złów i wypuść (Catch and release)
prod. USA, 2006
reż. Susannah Grant

Po śmierci narzeczonego Gray (Jennifer Garner) może liczyć na wsparcie jego przyjaciół Sama (Kevin Smith) i Dennisa (Sam Jaeger). Po pogrzebie zatrzymuje się u nich także trzeci przyjaciel Grady'ego- Frizt (Timothy Olyphant). Za nim jednakże Gray nie przepada, nie potrafi zrozumieć dlaczego jej ukochany tak go lubił. Frizt wydaje się kompletnie nie tęsknić za Gradym, co więcej- w dniu pogrzebu Gray przypadkiem jest świadkiem jak zabawia się z jakąś panienką.
Jak zwykle jednak okazuje się, że pozory mylą. Ale... nie tylko wobec Frizta. Grady (swoją drogą- Gray i Grady, to się dobrali :]) jak wychodzi na jaw miał swoje tajemnice. I to nie małe.

Bardzo sympatyczny film.

Oceny:
filmweb: 7,59
imdb: 5,8
moja: 7,7

Człowiek słoń

Człowiek słoń (The Elephant Man)
prod. USA, Wielka Brytania, 1980
reż. David Lynch

Film opowiada historię Josepha Merricka, przez pomyłkę Sir Fredericka Trevesa nazywanego często mylnie Johnem. Tak też właśnie nazywa się w filmie- John Merrick. Cierpiał on na chorobę, która powodowała deformację jego ciała, więcej można przeczytać na ten temat tutaj.

Bates (Freddie Jones) - właściciel cyrku- podle wykorzystuje ułomność Johna (John Hurt) jako cyrkową atrakcję chcąc przyciągnąć w ten sposób ludzi. Traktuje go niemalże jak zwierze, bije kiedy mu się podoba i ciągle wystawia na pośmiewisko. Sytuacja Johna zmienia się, gdy w cyrku pojawia się doktor Treves (Anthony Hopkins), który słyszał o człowieku-słoniu. Chce go zobaczyć i pomóc mu w jakiś sposób. Dzięki znajomości z doktorem John powoli odzyskuje swoją godność i człowieczeństwo. Okazuje się, że jest bardzo inteligentnym i wrażliwym człowiekiem. Niestety z powodu swojej deformacji często nadal spotykają go przykrości ze strony innych ludzi.

Ludzie są potwornymi, bezdusznymi, durnymi zwierzętami. Niektórych z nich z zimną krwią kazałabym zabić, bo świat niewiele by ucierpiał z powodu ich braku. To jak bestialscy potrafią być wobec słabszych i bezbronnych jest odrażające. Przez większość filmu miałam łzy w oczach patrząc na to jak główny bohater jest przez niektórych traktowany. Zdecydowanie warto obejrzeć ze względu na historię, ale też dlatego, że Lynch nakręcił naprawdę dobry film.

Oceny:
filmweb: 8,34
imdb: 8,4
moja: 9

środa, 3 września 2008

Dawid Copperfield

Wzrok mój ostatnio trafił na trochę zakurzone, dwa niebieskie tomiska z tytułem "Dawid Copperfield" stojące na półce w pokoju. Odrzuciłam dość szybko skojarzenie ze słynnym iluzjonistą, gdy zobaczyłam autora. Postanowiłam, że przydałoby sięgnąć po coś z klasyki, tak więc zasiadłam z książką w fotelu. Cofnęłam się wraz z Dawidem do XIX Anglii. Tam też właśnie urodził się Dawid. Miał szczęśliwe dzieciństwo, które spędzał u boku matki oraz służącej Peggotty. Niestety jego matka poznała mężczyznę, za którego postanowiła wyjść za mąż. Pan Murdstone wprowadził się do domu Copperfieldów wraz z siostrą siejąc terror i wszelkie negatywne wibracje. Tak oto rozpoczął się koszmar dla małego Dawida, który od tej pory musiał być zdany sam na siebie. Jedyną dobrą duszą była dla niego Peggotty, ponieważ matka zbyt zastraszona przez nowego małżonka nie śmiała nawet okazywać głębszych uczuć chłopcu.
I tak towarzyszymy Dawidowi od momentu urodzin do czasu, gdy w końcu jako dorosły człowiek jest w pełni szczęśliwy i spełniony jako pisarz. Po drodze poznajemy gorzki smak życia- śmierć, bieda, zdrada przyjaciela. Ale również radość życia jaką daje miłość.

W książce liczne są podobno wątki autobiograficzne Dickensa. Przyznaję, że biografii autora nie czytałam, więc wierzę na słowo.

Oceny:
biblionetka: 4,65
moja: 4,8

Kieszeń pełna żyta


Umiera bogaty przedsiębiorca. Prowadzący sprawę inspektor Nelle jest od początku przekonany, że było to morderstwo. Co więcej nieboszczyk został otruty przy pomocy jagód cisa. Przy okazji był też właścicielem posesji o wdzięcznej nazwie "Domek pod cisami". Dziwnym drobiazgiem, jest także to, że w kieszeni zmarłego znaleziono żyto. Po przeczytaniu o wydarzeniach w gazecie, do posiadłości przyjeżdża zawsze chętna do pomocy panna Marple.

Christie kolejny raz funduje nam bogaty wachlarz ciekawych osobowości, z których niemalże każda wydawałoby się mogła mieć powód, by pozbyć się z tego świata ojca rodu. Młoda i piękna żona mogąca otrzymać spadek? A może jej kochanek? Lub syn bojący się, że ojciec doprowadzi do bankrupctwa firmę?
Ale nie dajmy się zmylić pozorom, każdy w swoim życiu przekonał się jak często one mylą.
Podobnie jak w "I nie było już nikogo", tak tutaj pewną rolę odgrywa rymowanka:
"Piosenka za szóstkę, kieszeń żyta i
Zapiekanych w cieście kosów mendle trzy.
Przekrojono ciasto, ptaszków zabrzmiał chór.
Co za pyszne danie na królewski dwór!
Król był w skarbcu, liczył tam pieniądze swe,
Królowa w komnacie bułkę z miodem je.
Służebna w ogrodzie wietrzy ubrań stos,
Wtem przyleciał ptaszek, oddziobał jej nos"

Oceny:
biblionetka: 4,58
moja: 4,7

Tego lata w zawrociu


Dla odmiany będzie teraz trochę literacko. Ostatnio zaczęłam nadrabiać zaległości w lekturach. Niestety jakoś nie mogę się zabrać do książek, które wybrałam w 'miejskim czytaniu', bo ani żadnej dostać w swojej bibliotece jak na razie nie mogę, a nie mam szczególnej chęci robić wypraw do wszystkich możliwych bibliotek w mieście. Co prawda może nie jest ich jakaś zatrważająca ilość, ale nogi mogłyby mnie zaboleć. Ale inne lektury z chęcią obdarzam zainteresowaniem. Jedną z nich jest "Tego lata w Zawrociu" Hanny Kowalewskiej.

Matylda ku swemu oraz wszystkich innych zaskoczeniu dostaje w spadku po babce Aleksandrze jej posiadłość- Zawrocie. Dlaczego jest to dziwne dla wszystkich wokół, łącznie z samą obdarowaną wyjaśnia fakt, że babka nie utrzymywała kontaktu z matką Matyldy- Krystyną. Można się więc domyślić, że jej córek również nie obdarzała zainteresowaniem. Ale co zrobić, testament jasno mówi kto ma być spadkobiercą, a jak wiadomo prawo jest prawem, więc Matylda nie ma wyboru. Jest właścicielką, więc coś z domem zrobić musi czy jej się to podoba czy nie. Zostawia więc swoje miejskie życie i przyjeżdża do Zawrocia. Tutaj stopniowo odkrywa tajemnice domu i jego właścicieli. Dzięki pamiętnikom pisanym przez jej dziadka, a po jego śmierci kontynuowanym przez babkę stopniowo rozgryza Aleksandrę.

Książka otrzymała nagrodę za najlepszą polską powieść 1997 roku. Kowalewska napisała opowieść pełną poezji, melancholii, owianą nutką tajemnicy. Zawrocie jakie utworzyłam sobie w mojej wyobraźni czytając jego opisy jest istnym rajem na ziemi. Każdy- może poza osobami kochającymi miejski blichtr- marzy o takim domu, odosobnionym od cywilizacji, z ogrodem pełnym zieleni, ze strychem kryjącym w sobie tajemnice historii. Również Matylda nie jest w stanie oprzeć się urokowi Zawrocia, jednak wszędzie widzi podstęp tej "starej, złośliwej kobiety" jak określa swoją babkę.

"Zadbałaś o to, bym ujrzała Zawrocie w pełnym blasku. Nawet twoja śmierć wydaje się sprytnym zamysłem. Kiedy indziej- rozciapkaną jesienią, zimą, gdy do Zawrocia trzeba przedzierać się przez mróz i zaspy, wczesną wiosną, gdy odsłaniają się zbutwiałe trawy i śmieci- kiedy indziej uciekłabym stąd natychmiast- sprzedałabym posiadłość, wynajęła albo oddała rodzinie. Pewnie bym nawet nie zobaczyła, co jest za bramą. Ty jednak chytrze umarłaś w środku lata. Zawrocie zaś czekało na mnie ocienione żywopłotem, z tunelami liści, ciepłym stawem otoczonym piaszczystymi zatoczkami, ze strzępami słońca zwieszającego się z dachu domu i rynien. Więc pchnęłam bramę, przekroczyłam granicę twojej domeny i mojej- mojej od dziś, mojej przez chwilę, a może na zawsze..."

Oceny:
biblionetka: 4,66
moja: 5

poniedziałek, 1 września 2008

Material girls


Wpadł mi wczoraj w ręce ten uroczy filmik. Jakoś nie zwróciłam uwagi na jego oceny, więc myślę sobie, a co mi tam i tak nie mam co robić to oglądnę. Film się zaczął. Główne bohaterki- niezwykle mi przykro, ale nie pamiętam jak się nazywały, idą do klubu. Tam się trochę głupkowato uśmiechają, trochę lansują i koniec. Nie wiem co miała na celu ta scena. Całkiem możliwe, że wprowadzenie nas w świat celebrities? Następna scena, dwie urocze dziewczynki wstają rano. Jedna z nich dostaje pierścionek zaręczynowy (aaa, ooo, uuu, piękny, piękny!). A druga (mam takie małe podejrzenie, że ona to chyba taka intelektualistka!) ogląda programy nieżyjącego już (tak wywnioskowałam) ojca i pisze o nim esej. Potem siostrzyczki jadą do firmy, którą mają odziedziczyć, firma ma jakąś nazwę oczywiście, której nie pamiętam, ale wiem, że chodziło o kosmetyki. Przyjeżdżają na parking i jedna z nich (akurat ta grana przez Hilary) zapatruje się namiętnie w oczy chłopca, który ma odstawić auto na parking. Wzruszająca scena trwa kilkanaście bądź nawet kilkadziesiąt sekund. I myślę, że w ten oto dość podstępny i niejednoznaczny sposób chcieli nam twórcy filmu dać znać, że oho! coś będzie na rzeczy. Ale przydałoby się w końcu wejść do tej firmy. Tam czeka na nich jakiś menadżer i kobieta, która nie wiem czemu ma na nosie opatrunek i jest wielką fanką sióstr. Przypuszczam, że w późniejszym czasie sprawa tajemniczego opatrunku się wyjaśnia. A jeśli nie to jestem przekonana, że reżyser (rzy?) nie pozostawią nas w takiej niepewności i nakręcą kolejny fascynujący film na ten temat. Ale nadchodzi kulminacyjny moment (tzn dla mnie bo po nim film wyłączyłam, przypuszczam, że akcja później się rozwijała), siedzą sobie w gabinecie, po drodze wpada tam kobieta z nosem, potem wychodzi, jeden facet umawia się na masaż przez telefon- nikt nie wie o co mu chodzi (nie wiem, czy słowo "masaż" jest już dla nich za trudne, całkiem możliwe) i... no i tyle. Nie mogłam dłużej zdzierżyć. Chciałam jeszcze tak na końcu dodać, że film okraszony jest rewelacyjną grą sióstr Duff. Pamiętajcie, takiego hitu nie można przegapić!
A jeszcze co do tych ocen- 2,7 na imdb Arcydzieło.