Poszukiwanie mistycznego przesłania w filmach jest niezwykle wzmacniające. Oglądając filmy uzyskujemy wglądy i większą samoświadomość. Filmy poszerzają naszą świadomość, ćwiczą wyobraźnię. Film- jak poezja- jest subtelnym wołaniem serca. Przypomina nam o tym, co już dobrze wiemy, pomaga zmienić się i być bardziej elastyczną osobą, jest katalizatorem dla twórczej, odważnej zmiany.
Marsha Sinetar
Czytamy książki, by odkryć, kim jesteśmy. To, co inni ludzie- prawdziwi czy wymyśleni- robią i myślą, i czują, jest bezcennym przewodnikiem w zrozumieniu kim jesteśmy i kim możemy się stać.
Ursula K. LeGuin

wtorek, 19 sierpnia 2008

Rec


Rec
prod. Hiszpania, 2007
reż. Jaume Balaqueró, Paco Plaza

W ciągu ostatnich kilku lat ciężko było trafić na dobry horror. Taki, który trzymałby w napięciu i na którym można by się przestraszyć. Reżyserzy serwowali ciekawe historie typu "mojego ojca porwał potwór z szafy, który nadal mnie straszy i wyskakuje z tej szafy, a ja przed nim uciekam" (Boogeyman), czy starcia słynnego Freddiego Kruegera z mniej sławnym Jasonem (Freddy kontra Jason), nie wiadomo, czy śmiać się czy płakać. Raczyli nas też ciekawszymi opowieściami, jak na przykład dom, nawiedzany przez duchy, które zobaczyć można tylko dzięki specjalnym okularom (13 duchów). Trzeba przyznać dość innowacyjny pomysł. Nie można tak całkiem narzekać, bo osobiście kilka horrorów całkiem nawet mi się podobało, na ten przykład podać mogę "Ciemność", "Gothikę", czy "Amityville".
Kilka lat temu małe zamieszanie wprowadził nakręcony amatorską kamerą "Blair Witch Project". Rozgorzały dyskusje na temat czy wiedźma naprawdę zamieszkuje las i historia wydarzyła się w rzeczywistości czy to tylko zgrabny chwyt, by przyciągnąć publikę. Okazało się dość szybko oczywiście, że wydarzenia przedstawione w filmie miejsca nie miały. Osobiście "Blair Witch Project" mnie nie zachwycił, podobnie też jak jego kontynuacja, która była już co prawda nakręcona jak typowy film, ale niczym szczególnym nie zaskakiwała.
Reżyserzy "Rec" również skorzystali z tricku z amatorską kamerą i wyszło im to zdecydowanie lepiej. Angela (Manuela Velasco) wraz z Manu (Ferran Terraza) pracują dla programu telewizyjnego i mają pokazać widzom jak wygląda przeciętny dzień strażaka. Kręcą więc w remizie strażackiej-coraz bardziej znudzeni- miejsca gdzie strażacy jedzą, śpią, odpoczywają itp. Aż w końcu ku ich radości rozlega się alarm. Czas ruszyć do akcji. Mieszkańcy pewnej kamienicy usłyszeli dochodzące z mieszkania starszej pani straszne krzyki, wystraszeni wezwali więc policję i straż. Jak się później okazuje, chyba jednak lepiej kręcić monotonne zajęcia strażaków w remizie niż jechać do akcji...
Napięcie w filmie jest dobrze stopniowane,
miejscami bałam się, że przyprawię się o zawał serca (nienawidzę jak w horrorze zapada taka złowroga cisza, bo wiem, że za chwilę coś się stanie i mimo to, że wiem o tym to i tak podskakuję jak to już ma miejsce). Punkt kulminacyjny osiąga w finałowej scenie (muszę przyznać, że sama wtórowałam Angeli, gdy zabrakło światła: "k***a załącz tą cholernę kamerę").
Oczywiście nie będę się tu rozpływała w samych zachwytach bo film miał też wady. Dosyć tandetny pomysł z ludźmi-zombie czy ludźmi-potworami, nie wiem jak to określić. Coś takiego mnie nie rusza, nie lubię jak jest pokazane to czego się bohaterzy- i ja przy okazji- boją. Strasznie mnie denerwowały te jakieś zmutowane osobniki w filmie "Zejście" na przykład, ale tutaj jakoś nieszczególnie mi przeszkadzali, po prostu sobie byli i wydawali dość głośne krzyki, które też mogły przestraszyć. Pomysł więc nie był zbyt rewelacyjny, ale fajnie zrealizowany. I dzięki temu można film polecić, jeśli ktoś oczywiście lubi horrory.

Oceny:
filmweb: 7,84
imdb: 7,8
moja: 7,9

Brak komentarzy: