Poszukiwanie mistycznego przesłania w filmach jest niezwykle wzmacniające. Oglądając filmy uzyskujemy wglądy i większą samoświadomość. Filmy poszerzają naszą świadomość, ćwiczą wyobraźnię. Film- jak poezja- jest subtelnym wołaniem serca. Przypomina nam o tym, co już dobrze wiemy, pomaga zmienić się i być bardziej elastyczną osobą, jest katalizatorem dla twórczej, odważnej zmiany.
Marsha Sinetar
Czytamy książki, by odkryć, kim jesteśmy. To, co inni ludzie- prawdziwi czy wymyśleni- robią i myślą, i czują, jest bezcennym przewodnikiem w zrozumieniu kim jesteśmy i kim możemy się stać.
Ursula K. LeGuin

poniedziałek, 1 września 2008

Material girls


Wpadł mi wczoraj w ręce ten uroczy filmik. Jakoś nie zwróciłam uwagi na jego oceny, więc myślę sobie, a co mi tam i tak nie mam co robić to oglądnę. Film się zaczął. Główne bohaterki- niezwykle mi przykro, ale nie pamiętam jak się nazywały, idą do klubu. Tam się trochę głupkowato uśmiechają, trochę lansują i koniec. Nie wiem co miała na celu ta scena. Całkiem możliwe, że wprowadzenie nas w świat celebrities? Następna scena, dwie urocze dziewczynki wstają rano. Jedna z nich dostaje pierścionek zaręczynowy (aaa, ooo, uuu, piękny, piękny!). A druga (mam takie małe podejrzenie, że ona to chyba taka intelektualistka!) ogląda programy nieżyjącego już (tak wywnioskowałam) ojca i pisze o nim esej. Potem siostrzyczki jadą do firmy, którą mają odziedziczyć, firma ma jakąś nazwę oczywiście, której nie pamiętam, ale wiem, że chodziło o kosmetyki. Przyjeżdżają na parking i jedna z nich (akurat ta grana przez Hilary) zapatruje się namiętnie w oczy chłopca, który ma odstawić auto na parking. Wzruszająca scena trwa kilkanaście bądź nawet kilkadziesiąt sekund. I myślę, że w ten oto dość podstępny i niejednoznaczny sposób chcieli nam twórcy filmu dać znać, że oho! coś będzie na rzeczy. Ale przydałoby się w końcu wejść do tej firmy. Tam czeka na nich jakiś menadżer i kobieta, która nie wiem czemu ma na nosie opatrunek i jest wielką fanką sióstr. Przypuszczam, że w późniejszym czasie sprawa tajemniczego opatrunku się wyjaśnia. A jeśli nie to jestem przekonana, że reżyser (rzy?) nie pozostawią nas w takiej niepewności i nakręcą kolejny fascynujący film na ten temat. Ale nadchodzi kulminacyjny moment (tzn dla mnie bo po nim film wyłączyłam, przypuszczam, że akcja później się rozwijała), siedzą sobie w gabinecie, po drodze wpada tam kobieta z nosem, potem wychodzi, jeden facet umawia się na masaż przez telefon- nikt nie wie o co mu chodzi (nie wiem, czy słowo "masaż" jest już dla nich za trudne, całkiem możliwe) i... no i tyle. Nie mogłam dłużej zdzierżyć. Chciałam jeszcze tak na końcu dodać, że film okraszony jest rewelacyjną grą sióstr Duff. Pamiętajcie, takiego hitu nie można przegapić!
A jeszcze co do tych ocen- 2,7 na imdb Arcydzieło.

2 komentarze:

Karolina.ja pisze...

Czy ty ostatnio nie wybierasz filmów tendencyjnie? Żeby na pewno można było zjechać? :P

Patrycja pisze...

hmmm, nie, to wynika raczej z faktu, że ostatnio mam nastrój na komedyje romantyczne. Ale niestety towarzyszy mi co do nich pech. Albo po prostu już zdążyłam obejrzeć wszystkie w miarę sympatyczne :D. A zawsze dla odmiany miło coś zjechać ;) :P Ale wyczerpałam już zapas takich filmów, więc skończą mi się okazje do zjechania ;]